„Jeśli człowiek niszczy jedno życie, to jest tak, jak gdyby zniszczył cały świat. A jeśli człowiek ratuje jedno życie, to jest tak, jak gdyby uratował cały świat”.
W dniu 20.09.2023 roku gościliśmy w naszej szkole Panią Teresę Bożek, która we wzruszających słowach opowiedziała młodzieży historię swoich dziadków, którzy uratowali małego chłopca przed zagładą. Karolina i Włodzimierz Skrzyńscy mieszkali wraz z dwiema córkami na przedmieściach Zamościa, przy ulicy Szczebrzeskiej 48. Kiedy pewnej sierpniowej nocy 1942 r. w ich gospodarstwie pojawił się żydowski chłopiec, ,bez zastanowienia otworzyli przed nim drzwi. Skrzyńscy ukrywali chłopca przez kilka tygodni w specjalnej kryjówce na strychu, przygotowanej dla własnych dzieci, zagrożonych wywózką na roboty do Niemiec. Dbali w tym czasie o wszystkie jego potrzeby, dostarczali książki i gazety do czytania, a Stanisława po zapadnięciu zmroku spędzała z nim czas w przydomowym ogrodzie. Niebezpieczeństwo ze strony sąsiadów było jednak tak duże, że Skrzyńscy zmuszeni byli przenieść Moszego do znajomych ze wsi Dębowiec. U Państwa Huków Mosze Frank przebywał aż do wyzwolenia. Posługiwał się przybranym nazwiskiem Mieczysław Skrzyński, a nawet uczęszczał do szkoły razem z polskimi dziećmi. W 1945 r. odnalazł go kuzyn Zelig, z którym wyjechał do Niemiec, a stamtąd przez Cypr do Palestyny. Niestety upływający czas powoduje, że coraz mniej wśród nas jest świadków tragicznych wydarzeń sprzed lat dlatego dzisiejsza lekcja żywej historii zostanie z nami na długo w pamięci.