Katarzyna Sochań Krupa

        • O mnie

        • Pan od przyrody

          Nie mogę przypomnieć sobie
          jego twarzy

          stawał wysoko nade mną
          na długich rozstawionych nogach
          widziałem
          złoty łańcuszek
          popielaty surdut
          i chudą szyję
          do której przyszpilony był
          nieżywy krawat

          on pierwszy pokazał nam
          nogę zdechłej żaby
          która dotykana igłą
          gwałtownie się kurczy

          on nas wprowadził
          przez złoty binokular
          w intymne życie
          naszego pradziadka
          pantofelka

          on przyniósł
          ciemne ziarno
          i powiedział: sporysz
          z jego namowy

          w dziesiątym roku życia
          zostałem ojcem
          gdy po napiętym oczekiwaniu
          z kasztana zanurzonego w wodzie
          ukazał się żółty kiełek
          i wszystko rozśpiewało się
          wokoło

          w drugim roku wojny
          zabili pana od przyrody
          łobuzy od historii

          jeśli poszedł do nieba -

          może chodzi teraz
          na długich promieniach
          odzianych w szare pończochy
          z ogromną siatką
          i zieloną skrzynią
          wesoło dyndającą z tyłu

          ale jeśli nie poszedł do góry -

          kiedy na leśnej ścieżce
          spotykam żuka który gramoli się
          na kopiec piasku
          podchodzę
          szastam nogami
          i mówię:
          - dzień dobry panie profesorze
          pozwoli pan że panu pomogę

          przenoszę go delikatnie
          i długo za nim patrzę
          aż ginie
          w ciemnym pokoju profesorskim
          na końcu korytarza liści

                                                          Herbert Zbigniew